czwartek, 25 listopada 2010

Termy i kilka myśli

Kilka dni temu, koło 20.30 wybraliśmy się w kilka osób do term. Nie byłam jeszcze nigdy w czymś takim. Było super. Najpierw szliśmy drogą szybkiego ruchu, całe szczęście, ze cały czas jest chodnik, po czym skręciliśmy w Via Terme i wzrokiem zaczęliśmy szukać unoszącej się znad pola pary :P. Ciekawy sposób na odnajdywanie się w terenie. Wkrótce ukazała się naszym oczom i podążyliśmy w jej kierunku.
Najpierw zrobiłam kilka zdjęć, po czym wskoczyłam do cieplutkiej wody :) z jakimś siarczanem czy czymś tego rodzaju. Nie mam pojęcia, co za związek chemiczny może się tam znajdować. Może to po prostu czysta siarka. I księżyc tak pięknie świecił...bajka :). Następnym razem może uda się w dzień tam pójść, żeby zobaczyć jak to wygląda za dnia.
Z kolei od dwóch dni biegamy z Gosią. Jestem zadziwiona swoją kondycją. To te spacerki, czyli jakieś 5 km dziennie, wykrzesały ją ze mnie. Tylko teraz nie można tego zmarnować, dlatego po powrocie do Szczecina mam zamiar biegać częściej niż w zeszłym roku, może mi się uda :).
A dziś, kiedy schodziłyśmy na portiernię, żeby oddać kluczyki przed bieganiem, zaczepił nas jeden Włoch i zaprosił jutro na 15 na seans filmowy na uczelni. Ciekawe czy to znów będzie kolejny głupi włoski film...mam nadzieję, ze nie. Jakoś nie pałam miłością do współczesnego kina włoskiego.
I już siedzę w tym dziwnym kraju prawie trzy miesiące. Ale zleciało. I nie wiem czy pisałam już o tym, w razie co uprzedzam, ze się powtarzam, ale śmieszy mnie trochę to, że mówi się tu na do widzenia "dzień dobry", a po 12 już "dobry wieczór". No i gdzie indziej na świecie jest instytucja abonamentu na kawę? :P To może być tylko tu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz