We wtorek zaczęło się zwiedzanie. Na pierwszy wypad na miasto udaliśmy się idąc via Aurelia Antica. Nie polecam tej drogi, gdyż, jak to we Włoszech bywa, chodnik jest tak na dobrą sprawę jedynie na małym odcinku, a resztę trzeba iść poboczem :). Ale za to dotarliśmy do pewnego parku, w którym jest staw z pięknym fragmentem prowadzącym do fontanny. Jest to trochę miejsce zniszczone czasem, ale swój urok ma. Żałowałam tylko, że zapomniałam aparatu, bo już więcej nie udało nam się tam wrócić.
Potem doszliśmy, wg mnie, do Zatybrza (na Zatybrze, jak kto woli). Tam poczuliśmy już klimat miasta, tych uliczek mijając po drodze fontannę chyba jakiegoś Piusa, do której prowadził zakryty akwedukt. Wrażenie zrobił na mnie kościół, do którego weszliśmy (niestety nie pamiętam pod wezwaniem jakiej Matki Bożej:P). Następnie zjedliśmy po kawałku pizzy, była przepyszna.
Przechodząc przez Isola Tiburtina wstąpiliśmy na chwilę do kościoła będącego pod opieką Kawalerów Maltańskich, a przechodząc na drugą stronę w końcu dojrzałam coś, co już widziałam-Forum Holitorium, czyli byłam w domu. Następnie przeszliśmy obok Circus Maximus, doszliśmy do Koloseum, forów i do metra.
Kolejne punkty zwiedzania to Bazylika św. Piotra, groby papieskie, Zamek św. Anioła, Fontanna di Trevi, Piazza Navona, Schody Hiszpańskie i jakoś ten czas zlatywał.
Koło Fontanny di Trevi polecam udać się na lody :D na via del Lavatore. Jak się stoi przodem do fontanny, to ulica po prawej stronie i są tam na przeciwko siebie dwie lodziarnie, chodzi o tę po prawej. Ze smaków, to polecam Baci, banana i pistacje. Naprawdę są super.
Trafiliśmy też do pizzerii blisko dworca Termini, nie pamiętam nazwy, ale jest po prawej (co za dziwny zbieg:P) zaraz jak się skręci na via Daniele Manini.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz