Chyba w końcu trafiłam do w miarę ogarniętego kościoła – Sant’Andrea na Via di Camollia. Całkiem blisko. Jutro z okazji święta Narodzenia Najświętszej Maryi Panny będzie jakaś uroczysta msza w kościele S. Maria Fontegiusta. Mam nadzieje, że będzie to zetknięcie z piękną maryjnością włoską. A po mszy poszłam do księdza spytać się, czy dobrze zrozumiałam i gdzie jest ten kościół i chwilę z nim porozmawiałam. Jak powiedziałam, że jestem z Gdańska od razu skojarzył z Solidarnością i wiedział, że Szczecin leży przy granicy.
Zajęć ciąg dalszy. Robimy trochę rzeczy tych, które już umiem, więc robię powtórkę, ale też będziemy robić nowe dla mnie zagadnienia gramatyczne, np. congiuntivo. Ogólnie zajęcia są ok, tylko brakuje mi czasu na naukę. Wieczorem jestem naprawdę zmęczona i chodzę spać o 22.
Dziś byłam w innej stołówce, która jest teraz otwarta jakoś 12-14 i raczej się przeniosę do niej. Przynajmniej zjem obiad o normalnej porze. I jest całkiem niedaleko uczelni, tylko jakieś 20 min drogi. Wtedy wieczory będą luźniejsze i nie będę się włóczyć po mieście w oczekiwaniu na jedzenie. Dziś udało mi się dotrzeć do domu przed 20, a teraz jest 20.19, a ja już umyta, ze zjedzoną kolacją i zrobionym małym praniem.
I jeszcze jedno, wczoraj w końcu usiadłam przy internecie. Chyba nie muszę pisać z czym to się wiązało. Napisałam dwa maile, których stworzenie zjadło mi całą 2,5 godzinną przerwę. Internet to dobra rzecz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz