poniedziałek, 14 lipca 2014

Kolejne świętowanie

Wczoraj znów się wybrałam na festę. Tym razem do parafii św. Gabriela pasjonisty. Najpierw była procesja z orkiestrą, figurą świętego itd. i najbardziej się śmiałam, jak weszliśmy w jedną ulicę po to, żeby za 100 metrów zawrócić i jak zobaczyłam proboszcza-wysokiego łysego gościa ubranego w dżinsy i trampki, który miał za krótką albę :D. Była to impreza inna od San Cetteo, bardziej lokalna. I tańsza :P. Postanowiłam zaryzykować jeszcze raz i kupiłam znów pizzę frittę, tym razem kosztowała mniej, była większa i lepsza (ciekawe co na tę lepszość wpłynęło...cena, poznanie smaku, czy rzeczywiście była smaczniejsza). Był też zespół grający do tańca, ale wybrałam oglądanie finału mistrzostw świata, bo przecież tego elementu nie mogło zabraknąć u Włochów. Zdecydowanie Argentyna była faworytem, emocji też nie zabrakło. Usiadłam obok takich miłych ludzi, którzy mnie poczęstowali świeżo prażonymi orzeszkami ziemnymi. Polecam, tym bardziej na ciepło.
A msza była ciekawym przeżyciem. Z racji, że jest to kościół, przy którym działa nowa ewangelizacja, było z zespołem, gitarami, klaskaniem i byłam przekonana, pokazywaniem. A dopiero jak się msza zaczęła, to się okazało, że specjalna "pani od pokazywania" tłumaczy wszystko na język migowy. Takie tu urozmaicenia :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz