wtorek, 9 września 2014

Milano

Byłam przejazdem w Mediolanie. Miasto już od samego wyjścia z pociągu wydaje się być miejscem dla ludzi mających manię wielkości. Tam nie widać nawet końców ulic, aż tak daleko się ciągną! Wrażenia można opisać dwoma słowami: miasto gigantów.
Udało mi się być w najważniejszych punktach, mimo ograniczonego do minimum czasu. Bo któż jedzie zwiedzać takie miejsce mając 1,5 godziny? La Scalę z zewnątrz widziałam, słynną galerię Vittorio Emmanuele II też, piękną katedrę i weszłam też na dziedziniec zamku Sforzów. Niestety nie udało mi się znaleźć punktu informacji turystycznej z mapką papierową, więc szłam na czuja, ale udało się.
Nawet na dworzec z powrotem trafiłam nie wydając pieniędzy na metro.
Największe wrażenie na mnie zrobiła katedra, mediolańskie duomo. Jest przepiękna pastelowa z zewnątrz, a w środku ogromna (jakżeby inaczej), z piękną posadzką i przepięknymi kolorowymi witrażami. Szkoda tylko, że turyści nie potrafią się zachować odpowiednio w takich miejscach...I w sumie Castello Sforzesco też było niezłe. Gdybym miała więcej czasu to na pewno poszłabym do ichniejszego parku.
W ramach obiadu jadłam pizzę, ale taką na grubym cieście i była średnia, do tego kosztowała ponad 4 euro, więc też drożyzna. Cóż, może kiedyś się tam wybiorę jeszcze? W końcu Ostatnia Wieczerza i na pewno navigli (kanały przepływające przez miasto, przepiękne zwłaszcza nocą)są do zobaczenia i pewnie jeszcze wiele innych tajemnic, które kryje miasto, jak każdy zakątek we Włoszech, zresztą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz