środa, 19 stycznia 2011

Florencja po raz drugi

W weekend wylądowałam po raz kolejny we Florencji. Przyczyną tego była niewątpliwie wizyta u Moniki, z którą się nie widziałam od czasu zakończenia kursu w Sienie. I skorzystałam z okazji, że moje koleżanki jechały w weekend do Toskanii.
Sobota minęła w pociągu, na który o mały włos się nie spóźniłam, bo źle obliczyłam czas potrzebny mi na dojście do dworca, na spacerowaniu po Florencji i podziwianiu widoków, szczególnie z Piazza Michelangelo oraz na rozmawianiu z Moniką. Poznałam też jej współlokatorów i kiedy usłyszałam jak z nimi rozmawia (po włosku, oczywiście) to zobaczyłam naprawdę wielką różnicę w rozwoju jej umiejętności włoskich. Wielkim atutem jest to, że mieszka z Włochami lub osobami, które dobrze mówią w tym języku, czego nie omieszkałam nie wykorzystać i wieczór minął na wspólnej rozmowie.
Po przyjeździe moich koleżanek ze Sieny, wybrałyśmy się na spacer wieczorny po Florencji zahaczając o pewnego dzika, którego trzeba pogłaskać po nosie. Taki zwyczaj turystyczny.
W niedzielę chciałam iść do kościoła dominikanów Santa Maria Novella na mszę, ale, jako że internet kłamie, nie dotarłam tam i byłam w katedrze podziwiając znów kolory witraży. Potem wybrałyśmy sie wszystkie na spacer, bo w dzień wiele rzeczy wygląda inaczej i po obiedzie i pysznych lodach udałyśmy sie na dworzec, skąd odjeżdżał nasz pociąg kńczący ten wspaniały, ale trochę męczący weekend.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz